Samoocena podstawą sukcesu

Ocena artykułu:

Ocena: 0.0/5 (0 oceniających)

Wszędzie trąbią „kochaj siebie”, „trzeba się cenić”, „afirmuj zwoje zalety i deprecjonuj wady”, „pozwalaj sobie na błędy”. Czy rzeczywiście ma to jakąś wartość w życiu, czy jest tylko czczymi hasłami na poprawę zakompleksionych Pań w średnim wieku? Zdarza Ci się dostrzegać w ludziach „to coś”, a jednocześnie nie potrafisz tego scharakteryzować?

Może jednak nawoływania do pozytywnej samooceny nie są bajką dla małych dziewczynek, tylko świętym przykazaniem każdej szczęśliwej kobiety?

Jestem wyjątkowa

Niestety ideałów nie ma. A nawet jeśli by się jakiś ślepo przytrafił, na pewno byłby śmiertelnie nudny. Ale matka natura tak sobie wymyśliła, by każda z nas była inna. Tym samym różnorodność wcale nie jest synonimem gorszej! Niestety my nadałyśmy jej to niechlubne znaczenie, zamykając się jednocześnie w myśleniu podziałowym. I cóż nam z tego przyszło? Nic szczególnego, poza kompleksami! Bo a to nogi za grube, a to nos krzywy, a to zęby zbyt żółte…ech! Długo by wymieniać!

Na domiar złego, dobijają nas z każdej strony zgrabne tyłeczki z pierwszych stron gazet, olśniewająco miękkie włosy z reklam, śnieżnobiałe zęby na filmach, no i ten kanon piękności – czyli rozmiar zero. Szkoda, że nikt nie pisze o nim „rozmiar rozpaczy”. Bo kobiecego z całą pewnością on już nie przypomina! Zniewieściali styliści dawno zapomnieli, że kobieta to nie kawał gliny, w którym można bezkarnie i dowolnie rzeźbić, zmieniać, dodawać i odejmować materiału. I że nie można go sobie postawić na lampce nocnej i podziwiać.

Jesteśmy atakowane z każdej strony jakimś „ale”. Nic więc dziwnego, że po pewnym czasie takiego poligonu nagle zaczynamy w sobie odnajdywać jakieś skazy, pęknięcia i niedociągnięcia. Świadomość tych wad nie pozwala w pełni cieszyć się z zalet, nie mówiąc już o radości z życia! Pierwszym krokiem w kierunku uzdrowienia, powinna być obowiązkowa praca domowa, której nieodrobienie groziłoby szlabanem na zakupy! Dlatego zacznij już dziś od mantry „jestem wyjątkowa”. Zobaczysz, jak już trzeciego dnia odczujesz wyraźną poprawę nastroju. Może nawet zęby będą wydawały się nieco bielsze.

Lawina pozytywów

Zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego tak dobrze czujesz się w towarzystwie ludzi uśmiechniętych i pewnych siebie? Otóż radość z życia jest zaraźliwa! Poza tym ludzie lubiący siebie, radośnie nastawieni do życia są bardziej przekonujący. Potrafią doskonale się zareklamować, wybrnąć z opresji, czy znaleźć najlepsze rozwiązanie. Wiedzą, że mogą sobie zaufać i na sobie polegać. W tą sugestię doskonale wpisują się ludzie z jego otoczenia. Dlatego opisują te osoby jako przyjazne, kompetentne, niezawodne i konsekwentne.

Jeśli mielibyśmy się skupić na mechanizmach tu występujących to jest ich co najmniej kilka.

  • Po pierwsze, zbyt dużo ludzi ma do siebie jakieś „ale”. Dlatego osoba z wysoką samooceną będzie dla nich wzorcem. Skoro dobrze czujemy się w czyimś towarzystwie, to dlaczego nie mielibyśmy czuć się dobrze sami ze sobą?
  • Po drugie ci, którzy twardo obstają przy swoim, stają się w naszym mniemaniu osobami kompetentnymi. Nawet jeśli tak do końca takie nie są.
  • Po trzecie, osobie która ma do siebie zaufanie, łatwiej nam zaufać. Wiemy, że pod wpływem jakiejś emocji, czy wydarzenia, nie potraktuje naszej tajemnicy jako żartu albo asa w rękawie. Ponadto osoby znające swoją wartość nie zaniżają swoich możliwości. Dobrze wiedzą na co ich stać, dlatego starają się doskonalić, by być jeszcze bardziej skutecznym i efektywniejszym.

Poza tym przekonanie, że w czym jesteśmy naprawdę dobre uskrzydla i dodaje pewności siebie. Pozytywne myślenie pociąga za sobą istną lawinę – wiary w siebie, chęci zdobywania nowych umiejętności, zarażania optymizmem, pracy nad sobą, a co za tym idzie – zwrócenie na siebie uwagi ludzi wokół. Jeśli uda Ci się przekonać kogoś do własnej wyjątkowości, to już tylko krok do sukcesu. Tak trzymaj!

Nasze komentarze

Twój komentarz może być pierwszy!

0 komentarzy