Samotność we dwoje

Ocena artykułu:

Ocena: 0.0/5 (0 oceniających)

Ślubuję Ci "miłość wierność i uczciwość oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci” – to nie tylko przysięga małżeńska, ale miłość ubrana w słowa. Nie trzeba wymawiać jej w kościele przy tłumie gości. Dokładnie ta sama formułka kryje się pod jej krótszą wersją „kocham Cię”. Dopóki w związku istnieje uczucie, wszystko jest w należytym porządku. Ale co zrobić, gdy miłość wygasa? Czy ludzie żyjący obok siebie są szczęśliwi?

Miłość aż po grób?

Każdy z nas choć raz zakochał się na zabój. Serce wyrywa się z piersi, nie możemy spać, błyszczą nam oczy… jednym słowem cud, miód i orzeszki w polewie. Niemal wszyscy pod wpływem tak silnego przyciągania łączy się w pary. Jedni na całe życie, inni z wentylem bezpieczeństwa. Ale miłość ma to do siebie, że nie jest stała. Z czasem i wiekiem zmieniają się jej odcienie, intensywność i forma. Psychologowie obalają mit dozgonnego uczucia. Sprowadzają nas na ziemię zimną statystyką – miłość przeciętnie trwa 7 lat. A co potem?

Otóż w miłości wiele zależy od naszego trzeźwego oka. Ale gdzie na Boga w miłości jest miejsce na racjonalizm?! Zakochani nie dostrzegamy w naszym obiekcie westchnień wad, które biją po oczach otoczenie. Dlatego, gdy skończy się faza zauroczenia, nagle nasz ukochany staje się flejtuchem, leniem, albo zimnym draniem. Więc jak przechytrzyć nasze ludzkie słabości? Odpowiedź brzmi – wiedzą.

Miłość nie jedno ma imię

Świadomość, że miłość nie jest wielkim słodkim landrynkiem, który wciąż smakuje tak samo cudownie, na prawdę jest pomocna. Bo chociaż nie zdejmie nam z nosa różowych okularów, to może na przykład wzmożyć naszą refleksyjność. I tak wiedząc, że pierwsza faza jest jak wielka cukiernia, będziemy starać się nie podejmować pochopnych decyzji. Wówczas bowiem miłość jest bliższa namiętności, która z czasem zanika. Następnie miłość uspokaja się, a partnerzy stają się dla siebie „drugą połową” – czyli swoim dopełnieniem w drugiej osobie. Kolejnym etapem jest zbliżenie (nie wiem czy „zastąpienie” nie jest tu bardziej adekwatnym słowem) miłości do przyjaźni. Na końcu psychologowie umieszczają związek pusty, wypalony z miłości.

Daleko od siebie

„Jak to być mogło, że ona i on razem przez tyle lat żyli ze sobą lecz całkiem obok, no jak? Jak to się mogło stać?” – śpiewała Anita Lipnicka. Artyzm? Nie – to proza życia. Coraz częściej ludzie żyją w związku, gdzie nie ma śladu miłości. Przyzwyczajenie, obawa przed samotnością trzyma ich już tylko przy sobie. I nie koniecznie jest to faza związku, ale np. znieczulenie na obojętność lub agresywność partnera.

„Jesteśmy z mężem już tyle lat, że jesteśmy dla siebie przezroczyści. Nie ma już między nami żadnych uczuć, chyba poza przyzwyczajeniem. Problemy, szara codzienność, kłótnie i taki doszczętny ekshibicjonizm wyjałowiły nas do cna z empatii dla drugiej strony. Czy mi to przeszkadza? Kiedyś mnie drażniło. Teraz jestem zajęta wnuczkami. Pomagam dzieciom godzić obowiązki, bo teraz tyle młodzi mają na głowie. Przyzwyczaiłam się do miłości opiekuńczej, babcinej i matczynej. Nie brakuje mi namiętności. Poza tym, uniesienia w moim wieku?” – tak mówi o swoim związku 65 - letnia pani Helena.

Zupełnie inaczej wypowiada się 34 – letnia Ilona: „Odkąd dowiedziałam się, że mój mąż mnie zdradza, robiłam co mogłam by uratować nasz związek. Odchudziłam się, obcięłam włosy, poszłam na studia podyplomowe. Dla mojego męża wybór był już przesądzony, więc moje starania tylko wyśmiał, że coś chce sobie tym udowadniać. Na początku bolało mnie to strasznie. Że najbliższy mi człowiek patrzy na mnie z pogardą i politowaniem. Na mnie wyładowywał napięcie i złość, że musi w TYM wszystkim tkwić ze względu na dzieci. Później zobojętniał doszczętnie. Uodporniłam się na niego. Z czasem wyzwoliłam i od bólu i od niego. Ale nadal miałam nadzieję na miłość”.

„Zastanawiałam się kiedyś, gdzie zrobiliśmy błąd, że tak jakoś przestało nam na sobie zależeć. Mieliśmy wspólne plany, pasje, marzenia. Byliśmy dopiero co po maturze więc świat stał przed nami otworem. Tym czasem każde poszło w swoją stronę. Nim się zorientowaliśmy, przestaliśmy nawet ze sobą rozmawiać. Co myślę o miłości? Że za szybko się wypala. Dlatego poświęciłam się swojej pasji. Malowanie to całe moje życie. Ono nigdy mi nie zobojętnieje”.

Nasze komentarze

Twój komentarz może być pierwszy!

0 komentarzy