Do miłości jak do tanga – trzeba dwojga. Nie będziemy mogli stworzyć szczęśliwego i satysfakcjonującego związku, jeśli jedna strona będzie niezaangażowana. Kobiety znalazły na to sposób.
Dlatego potrafią obdarzać swojego lubego taką nawałnicą miłości, która zagłusza braki z jego strony. Jednak z czasem obojętność partnera coraz bardziej zaczyna doskwierać. Pojawia się ból i strach przed samotnością. Dlatego odnajdujemy w sobie siłę, by kochać jeszcze mocniej… czy w ogóle można kochać za bardzo?
Miłość jak przekleństwo
Są kobiety, które nie potrafią żyć bez miłości. Motyle w brzuchu, czułe słówka i bliskość mimo wszystko. Ale miłość ma to do siebie, że się zmienia. Przechodzi w kolejne fazy. No i czasem obiekt naszych westchnień nie jest taki, jakbyśmy sobie wymarzyły. Ale przecież nie ma ideałów, więc kochamy tego swojego Adasia albo Kubusia, jakby poza nimi nie istniał żaden facet.
Okazuje się jednak, że nasze zaangażowanie jest znacznie większe niż partnera. Zaczynamy mu nadskakiwać, przewidywać jego potrzeby, wyręczać we wszystkim. Wychodzimy z założenia, że nasz książę mógłby zamiast nas leżeć i pachnieć, byleby był obok nas. Gdzieś tam czujemy, że to nie tak wygląda prawdziwy związek, no ale…życie to nie komedia romantyczna. Dlatego coraz mocniej wypieramy te sprzeczne uczucia, które się w nas pojawiają.
Ada, atrakcyjna pani doktor, opowiada swoją historię: „Poznaliśmy się na studiach. Typowy przykład miłości od pierwszego wejrzenia. Szybko ze sobą zamieszkaliśmy. Od tamtej pory spędzaliśmy ze sobą dużo więcej czasu. Byłam zachwycona i tak zakochana, że nie zauważyłam, kiedy mój ukochany stał się tyranem w ludzkiej skórze. Miał takie huśtawki nastrojów, że nigdy nie wiedziałam co przyniesie nowy dzień.
Wymagał ode mnie bezwarunkowej akceptacji, zaangażowania i miłości. Samo oczywiście nie stosował się do własnych zaleceń. Wychodził kiedy chciał, miał jakieś tajemnice i prywatność, do której nie miałam wstępu. Ja skrupulatnie tłumaczyłam go przed sobą. Przecież tak go kocham… Dziś nie mogę uwierzyć, że złapałam się w taką pułapkę”.
Poczym poznać, że kochasz za bardzo? Otóż wtedy, gdy stawiasz dobro i zadowolenie swojego mężczyzny dużo wyżej niż swoje. Z czasem zupełnie siebie pomijasz w tym związku. Ze znajomymi rozmawiasz tylko o nim, mówisz co Ci powiedział i jakie ma plany, zastanawiasz się jak mu dogodzić i co kupić na jutrzejszy obiad. Tylko on, on i on. Poza nim jest wielka pustka.
Dlatego za wszelką cenę odsuwasz od siebie sprzeczny myśli i uczucia. „Dziś na mnie nakrzyczał, ale należało mi się. W końcu nie źle uprasowałam koszulę. Pomija mnie w planowaniu wolnego weekendu? To nic! To na pewno z troski o mnie. Chce mnie odciążyć albo zrobić mi niespodziankę. Nie przychodzi na umówione spotkanie? Pewnie coś mu wypadło i telefon się rozładował. Jest taki zapracowany, że nie ma do tego głowy” – znasz taki scenariusz? Jeśli tak, warto choć na chwilę zastanowić się nad waszym związkiem. Czy oby na pewno bilans zysków i strat nie jest na minusie?
Ucieczka w miłość
„Z domu wyniosłam niesamowity głód miłości. Moi rodzice jakoś nie potrafili dać mi tyle ciepła i akceptacji, ile potrzebowałam. Szybko się więc uniezależniłam. Gdy poznałam Marka myślałam, że złapałam Boga za nogi. Mówił, że mam takie ciepłe spojrzenie, że jestem pracowita… Zachłysnęłam się nim. Po latach jednak widzę, jak bardzo chciałam widzieć w nim mojego wybawcę. Księcia, którym nigdy nie był.
Właściwie nigdy nie powiedział mi, że mnie kocha. Za to ja mówiłam mu to co chwilę. Dziś zastanawiam się, że tak naprawdę potrzebowałam tego. Bardziej potrzebowałam mówić kocham, niż je słyszeć. Ale tylko dlatego, że gdzieś tam głęboko czułam, że Markowi wcale na mnie nie zależy. Traktował mnie jak koleżankę, która była na jego zachcianki. Nic więcej” – opowiada dalej Ada.
Czy są jakieś przesłanki, które mogłyby świadczyć o niepoprawnym rozumieniu miłości? Jeśli kiedykolwiek przyszło Ci do głowy, że miłość zawsze ma w sobie trochę z cierpienia, przeczytaj poniższe stwierdzenia.
- Życie bez mężczyzny nie ma sensu
- Poświęcenie jest miarą prawdziwej miłości
- Wierzę, że miłość potrafi zmienić człowieka
- Moje zaangażowanie jest warunkiem koniecznym wyjścia z nałogu mojego partnera
- Miłość niesie ze sobą obowiązek zaspokajania potrzeb
- Uważam, że jestem najodpowiedniejszą kobietą dla swojego partnera
- Odkąd jestem w związku, przestałam spotykać się ze znajomymi
- Zrezygnowałam z własnych marzeń i pasji, by w pełni oddać się swojemu ukochanemu
- Mimo tego, ze mój mężczyzn często mnie rani jestem głęboko przekonana, że po prostu nie umie tego wyrazić
- Gdy dochodzi między nami do sprzeczki, zawsze zastanawiam się, w czym zawiniłam
- Uważam, że bicie i poniżanie kobiet przez mężczyzn jest czymś poniżającym.
- Mimo tego nie zerwałam z moim partnerem po tym, jak mnie publicznie obraził
- Nie potrafię się cieszyć, gdy wiem, że to co robimy nie sprawia przyjemności mojemu partnerowi
- Czasem mój partner doprowadza mnie do płaczu, ale staram się o tym nie myśleć i zawsze mu to wybaczam
- Uważam, że mój partner ma zawsze rację
- Czasem zastanawiam się nad rozstaniem, ale wówczas pojawia się obawa, czy sobie poradzę. Poza tym nie chcę zostać sama
- Choć zdaję sobie sprawę, że ja i mój partner do siebie nie pasujemy, to nie chcę od niego odchodzić. Za dużo czasu i energii kosztował mnie ten związek, by teraz to zmarnować
- Rzadko zaspokajam własne potrzeby
- Uważam, że spokojni i zrównoważeni mężczyźni są potwornie nudni
Jeśli choć dwa stwierdzenia pasują do Twojego związku to znak, że jesteś kobietą, która kocha za bardzo. Najwyższy czas wyzwolić się od myśli, że nie zasługuje na nic lepszego.